Samochody gangsterów - motoryzacyjne ciekawostki z półświatka

Luksusowe samochody pasują do wielkich pieniędzy i władzy absolutnej
Samochody gangsterów - motoryzacyjne ciekawostki z półświatka
Żródło: Facebook (www.facebook.com/profile.php?id=100003327050696)
31.10.2016
Rafał Jemielita

Jeśli myślicie, że przestępcy jeżdżą tylko Mercedesami Klasy S i Klasy G, to jesteście w błędzie. Wydawać by się mogło, że mafia jest taka sama na całym świecie, ale to tylko stereotyp. Nie ma jednego modelu lub jednej marki zarezerwowanej dla gangsterów, bo ci nie są przecież oddzielną grupą zawodową o szczególnych wymaganiach. W takim razie jakie auta wybierają lub wybierali ludzie z półświatka?

 

Historia polskiej mafii  pisana jest krwią. Ostre walki o władzę pomiędzy kryminalistami kończyły się głośnymi zabójstwami. Dzięki gazetom publikującym zdjęcia z miejsc przestępstw wiemy czym jeździli polscy mafiozi. Wiemy, że Wojciech „Kiełbasa” Kiełbiński jeździł czarnym Volvo (zginął w 1996 roku). Dwa lata po „Kiełbasie” wyrok śmierci wydano na członków rodziny szefa mafii wołomińskiej, Henryka „Dziada” Niewiadomskiego. Najpierw zginął jego starszy brat Wiesław, pseudonim „Wariat”, którego dosięgła seria z karabinu maszynowego, gdy wsiadał do ulubionego białego (!) Chevroleta. W roku 2007 zastrzelono również najmłodszego syna „Dziada”, Pawła „Mrówę” Niewiadomskiego,  właściciela Mercedesa. Auto tej marki, choć podobno wysłużone i leciwe, miał również „Dziad”. Dlaczego nie kupił nowego „merola”? Bo ten rodzaj szpanu go denerwował. Niewiadomski lubił chodzić w wyciągniętym dresie i starym podkoszulku, a limuzyną jeśli już musiał gdzieś pojechać, to zawsze – zapewne dla bezpieczeństwa – poruszał się z szoferem.

 

Kolejny słynny polski gangster to Andrzej „Pershing” Kolikowski. Elegancki pan z nobliwą łysinką i okularami w złotych oprawkach przedkładał auta „made in Germany” nad najlepsze limuzyny z USA czy Wielkiej Brytanii. Nie jest tajemnicą, że „Pershing” miał czarne BMW i co najmniej kilka różnych Mercedesów. Warto dodać, że samochody te przyniosły mu szczęście, ponieważ dzięki nim „Pershing” uszedł z życiem z kilku zamachów. Nic jednak nie trwa wiecznie, również szczęście. W grudniu 1999 roku, w Zakopanem, lider gangu pruszkowskiego został zastrzelony przez zamachowców, gdy chował narty do bagażnika srebrnego Mercedesa S500.

 

 

Nieco mniej znanym członkiem polskiej mafii był Nikodem „Nikoś” Skotarczak, jednak on także wielbił samochody. Zaczynał jako cinkciarz w Budapeszcie, potem był specem od kradzieży aut na hurtową skalę. Co ciekawe, „Nikoś” zagrał nawet trzecioplanową rólkę w filmie „Sztos” i sponsorował gdański klub sportowy Lechia. Skotarczak zginął w agencji towarzyskiej w 1997 roku, ale nawet do dziś niektórzy wspominają jego auta -W latach 80. przyjeżdżał na stadion sportowym Mercedesem 500, jedynym takim na całym Wybrzeżu, a dzieciaki do szkoły woził niebieskim Chevroletem Corvette”.

 

Co zrozumiałe, pomiędzy bossami a mniej ważnymi członkami mafii były duże różnice pod względem posiadanych samochodów. „Żołnierze” często korzystali z kradzionych maszyn - tak było m.in. w przypadku ciemnozielonego Audi, które zostało wykorzystane podczas zabójstwa „Pershinga”. Egzekutorzy z restauracji „Gama”, którzy 31 marca 1999 roku zastrzelili na warszawskiej Woli pięciu członków konkurencyjnego gangu, posłużyli się srebrnym... Polonezem. Odważnie, bo te auta były powolne, ciężkie, no i nie całkiem bezawaryjne. Ale miały podstawową zaletę. Były anonimowe i łatwo można było zniknąć w ulicznym tłumie.

 

Sprawdź też: "Nowy Polonez": kolejne szczegóły projektu - jego twórcy proszą o wsparcie

 

Wojny polskiej mafii się skończyły, ale pewne stereotypy – szczególnie te związane z samochodami – na dobre sobie utrwaliliśmy. Czarne BMW lub Mercedes z przyciemnianymi szybami? Tym autem z pewnością jedzie gangster! To oczywiście bzdura, ponieważ nie ma „oficjalnego” auta półświatka, aczkolwiek nie jest tajemnicą, że mafiozi mają słabość do pojazdów tych marek.

 

Od Łady Samary do Porsche Cayenne

 

Po upadku Związku Radzieckiego Ukraińscy bandyci nowej ery zaczynali skromnie. Początkowo korzystali z Ład Samar. Auta VAZ 2109 były prymitywne, ale gangsterzy chwalili je za przestronne kabiny. Łatwo się z nich wyskakiwało do akcji, no i jeździły całkiem szybko. Potocznie nazywano je „dłutami”, bo choć proste, były też bardzo skuteczne. Szefowie przestępczych organizacji jeździli bardziej prestiżowymi Wołgami, jednak z czasem zaczęli się przesiadać do terenówek. To był naturalny wybór zważywszy na fakt, że na Ukrainie drogi są wciąż w raczej słabej kondycji. Jednymi z najchętniej wybieranych przez mafiozów pojazdów były m.in. czarny „kruzak” (Toyota Land Cruiser), Mitsubishi Pajero (wybierany podobno dlatego, że jego napęd na cztery koła dało się włączyć nawet przy prędkości 100 km/h) oraz Mercedesy G – Gelandewageny (potocznie nazywane „gelikami”). Im miały więcej chromowanych dodatków lub orurowania nadwozia tym lepiej. Wraz ze wzrostem bogactwa mafii zza naszej wschodniej granicy z czasem pojawiły się także Range Rovery, Hummery H2, Lexusy LX470, Infiniti FX i Porsche Cayenne.

 

 

A co z Rosjanami? Panujący w Polsce stereotyp rosyjskiego gangstera w Mercedesie Klasy G lub S albo w BMW Serii 7 nie odbiega zbytnio od prawdy, ale zdarzają się i droższe pojazdy. Elementami charakterystycznymi aut tamtejszych mafiozów do niedawna były niebieskie światła ostrzegawcze, które upodobniały samochód do nieoznakowanego radiowozu. Dzięki temu można skuteczniej przebijać się przez korki.

 

SUV to podstawa

 

Przenieśmy się nieco na północ od Polski. Na Litwie za gangsterskie wozy uważa się Mercedesy klasy G. Na Łotwie gangsterzy niższego sortu chętnie korzystają z "beemek" Serii 5 (koniecznie z przyciemnianymi wszystkimi szybami), za to ich przełożeni – limuzynami takimi jak Mercedes klasy S lub mocnymi autami terenowymi. Sporym zainteresowaniem panów z szarej strefy cieszyło się również Mitsubishi Pajero, ale te spowszedniały i stały się „za tanie”, więc teraz lokalna władza podziemna w Rydze i Pałandze (litewski odpowiednik naszego Sopotu) wozi się Mercedesami GL. Łotysze korzystają również z Infiniti FX.

 

 

Mafia po bałkańsku

 

Niemieckie auta są popularne również wśród bałkańskich gansterów. W Chorwacji i Słowenii wzięcie mają przede wszystkim BMW - „trójki” i „piątki”, jak można się domyślać głównie czarne. Uznaniem cieszą się również Mercedesy ze znaczkami AMG - trudno się dziwić, to fantastyczne wozy!

 

Półświatek z Bułgarii jeździł niegdyś starymi VW Golfami serii I i Mercedesami „beczkami” lub „baleronami” (nadwozia typu W123 i W124). Te auta nie dość, że były prestiżowe, to ponadto były wytrzymałe jak czołgi. Mafia dawno jednak przesiadła się do nowszych pojazdów. Obecnie największym wzięciem cieszą się SUV-y Audi, Q5 i Q7. Jeśli więc pojedziecie na wybrzeże, gdzieś do Albeny, Burgas czy Złotych Piasków, liczba drogich terenowych Audi może was zaskoczyć.

 

 

Włosi stawiają na włoskie auta

 

Włoscy mafiozi są specyficzni. W Italii rzadko kiedy spotkasz stereotypowego gangstera z łysą głową, szerokim karkiem i w skórzanej kurtce. O wiele prędzej zobaczy taki widok - na nogach drogie mokasyny, wyżej jeszcze droższa kurtka, na przegubie modny zegarek. Członkowie półświatka apenińskiego jeżdżą różnymi autami, ale preferują własne marki - przestępców widziano/zatrzymywano w zwykłych Fiatach, Alfach Romeo lub nawet na skuterach. Oczywiście największe wzięcie mają superauta w stylu Ferrari, Lamborghini czy Maserati. Według nas to bardzo słuszny trend.

 

 

Mafia po japońsku

 

Chyba wszyscy słyszeliśmy o yakuzie, japońskiej mafii. Nazwa jak nazwa, ale w Japonii każdy wie, gdzie można spotkać członków tej grupy – lokalni gangsterzy, specjaliści od prostytucji i hazardowej gry pachinko, mają przecież swoje biura. Niby te organizacje-syndykaty zbrodni są utajnione i ścigane przez policję, ale mafiosi „made in Japan” nie są wcale anonimowi. Gdy w roku 2011 Japonię nawiedziło trzęsienie ziemi i potężne tsunami zmiotło okolice Fukushima, yakuza jako jedna z pierwszych na zniszczone tereny wysyłała dostawy z pomocą humanitarną – pisał Reuters. 

 

Jak człowiek z Europy może rozpoznać kogoś z yakuzy? Po charakterystycznych tatuażach pokrywających całe ciało oraz po bardzo specyficznym podejściu do samochodów. Szefowie japońskiej mafii wybierają najczęściej auta eleganckie i z najwyższej półki. Ci nade wszystko wierni własnemu krajowi (można powiedzieć „gangsterzy nacjonaliści”), wożą się topowymi Toyotami Crown, Nissanami Cima lub najdroższymi Lexusami. W modzie są jednak także auta zagraniczne, koniecznie z napędem na tył. Opis pasuje jak ulał do... Mercedesa. Przestępcy yakuzy lubią kolor czarny, choć co bardziej ekscentryczni „żołnierze” wybierają kolor biały (na Dalekim Wschodzie uznawany za „pogrzebowy”). Bardzo popularne, oczywiście wciąż tylko „podobno” i „nieoficjalnie”, są tzw. itasha – samochody z karoseriami oklejonymi w sceny manga. Im więcej tych nalepek i im bardziej są złożone i szalone, tym lepiej.

 

Polecane wideo

Komentarze (1)
Ocena: 1 / 5
Pepo (Ocena: 1) 09.05.2023 01:24
" Odważnie, bo te auta były powolne, ciężkie, no i nie całkiem bezawaryjne." - autorze, proszę, nie ośmieszaj się brakiem wiedzy. Taki Polonez 1.4 osiągał 180 km/h i 11 sekund do setki, zwykłe 1.6 wyciągały 160 km/h i 14-15 sekund do setki, więc to chyba nie dramat na tle owczesnych samochodów, a przecież takie Audi 100, jakie mafia używała często w dieslu potrafiły mieć ledwie 80-90 km pod maską. Polonezy były ciężkie? Kolejna bzdura, ledwie 1130-1140 kg, to tyle co inne auta zachodnie tej klasy. Temat awaryjności rozumiem, że autor przepracował na własnym przykładzie? Bo jak nie, to znów bzdury - na tle aut zachodnich w tym budżecie nadal Polonez nie odbiegał.
odpowiedz
Polecane dla Ciebie