Lubimy wszyscy te dowcipy o tym jak to polski mechanik klepał rozbity samochód, klepał i za każdym razem wychodził mu przystanek autobusowy? Lubimy, podobnie jak podszyte dumą narodową opowieści o tym, że polski blacharz wyklepie auto nawet po najgorszym „dzwonie”. Śmiejemy się z tego, opowiadamy sobie historyjki o mitycznych blacharzach którzy potrafią poradzić sobie z każdą naprawą, choć tak naprawdę nikt z nas nie chciałby jeździć samochodem, który zderzył się z betonowym słupem. Co to, to nie.
No to teraz zobaczcie jak to się robi w Rosji. Pewien podmoskiewski serwis blacharsko-lakierniczy o nazwie Auto Botanik świadczy zwyczajne, tradycyjne, by tak rzec, usługi lakierowania, klepania i usuwania skutków miejskich "przycierek". Panowie blacharze potrafią jednak dużo więcej, i na swojej stronie internetowej pokazują, jak to określają, kolekcję najbardziej skomplikowanych napraw. Czego tam nie ma! Skasowane Porsche, Skoda Yeti właściwie bez dachu, Mercedes E-klasa zwinięty jak rogalik. Naszą uwagę przyciągnęła ta Skoda Octavia. Zobaczcie jak wyglądała, gdy trafiła do warsztatu blacharskiego, a jak – po skończeniu napraw. Szok to mało powiedziane.
Przed rozpoczęciem napraw auto nadawało się tylko na złom, ale w warsztacie zostało wyprostowane, rozcięte, z drugiej Octavii wzięto tę część samochodu która w naprawianym aucie była skasowana, po czym zespawano obie połówki, dodano nowe drzwi, nowy lakier i auto wyglądało jak nowe. Śmiać się? Płakać? Kto coś takiego kupuje? Kto sprzedaje? I dokąd w ogóle zmierza świat jeśli takie samochody jeżdżą po drogach?