Sonik przewodzi, Dąbrowski/Czachor z przygodami

Rajd Faraonów pokazał swoje prawdziwe oblicze. Upał sięgający 48 stopni stanowił olbrzymie wyzwanie dla ludzi i sprzętu.
Sonik przewodzi, Dąbrowski/Czachor z przygodami
21.05.2014
Michał Trocki

Poniedziałkowy  odcinek miał długość 221 kilometrów i prowadził z Al-Dżuny do Luksoru. Zawodnikom we znaki dała się nie tylko temperatura ale również kłopoty nawigacyjne. Błądził również Rafał Sonik, który po jednym z punktów kontroli czasu zgubił drogę i stracił około 15 minut. Na szczęście pozostałą cześć trasy pokonał bez problemów i na metę dotarł jako pierwszy, powiększając przewagę nad drugim w generalce rajdu Włochem Steffano Dalla do ponad 10 minut. Trzeci w klasyfikacji quadów Eduardo Marcos Echaniz traci do Polaka prawie 3 godziny.

- Mózg miałem tak rozgrzany, że jak zdjąłem kask to czułem, jakby z włosów buchnęła para. Dwa razy się zgubiłem i błądziłem z kilkoma motocyklistami. Wydaje się, że źle dobrałem kierunek po minięciu waypointa i to kosztowało mnie około 15 minut straty. Mimo to cieszę się, że tak trudny etap ukończyłem na pierwszym miejscu – powiedział Sonik.

Polska załoga samochodowa w składzie Marek Dąbrowski i Jacek Czachor podróżowała ze zmiennym szczęściem. Pierwszą część etapu pokonali szybko i bez przygód. Niestety w połowie trasy samochód zaczął się przegrzewać a kontrolki zasygnalizowały brak ładowania.

 

Czachor i Dąbrowski podczas rajdu mieli problemy z ładowaniem


- Najprawdopodobniej doszło do awarii alternatora. Bardzo mocno zwolniliśmy, gdyż samochód czerpał prąd bezpośrednio z akumulatora. Gdyby go zabrakło rajdówka by stanęła i nie ukończylibyśmy etapu. Nie byłoby też możliwości własnoręcznego naprawienia tej awarii w pustynnych warunkach i pewnie tkwilibyśmy teraz gdzieś na pustyni, gdybyśmy nie oszczędzali samochodu. Udało się jednak dojechać do mety, straciliśmy około 20 minut do lidera i w dalszym ciągu jesteśmy w walce o wysokie pozycje – powiedział Marek Dąbrowski.

Polacy zajęli ostatecznie 7. miejsce. Najlepiej z trudami etapu poradzili sobie Yazeed Al-Rajhi i Timo Gotshalk w Toyocie. Dopiero czwarty dotarł do mety Nasser Al-Attiyah po tym, jak pomylił drogę i wracał aby zaliczyć ominięty waypoint.
W klasie motocyklistów najszybszy był Wenezuelczyk Cardona, ale podobnie, jak Katarczyk minął jeden z punktów kontrolnych i otrzymał 20 minut kary.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie