Tak gniją porzucone rosyjskie supersamochody Marussia B1

Jeszcze kilka lat temu płacono za nie setki tysięcy euro... Tak kończą swój żywot rosyjskie supersamochody Marussia
Tak gniją porzucone rosyjskie supersamochody Marussia B1
Fot: Vkontakte
28.08.2016
Andrzej Chojnowski

O firmie Marussia można mówić już tylko w czasie przeszłym. Firma z Moskwy, pierwszy producent rosyjskich supersamochodów, powstała w 2007 roku, ale po siedmiu latach, w 2014 roku, zwinęła żagle. Jej dorobek to dwa modele napędzane silnikami od Coswortha które miały zawojować światowy rynek superaut - starszy B1, o dość klasycznie poprowadzonych liniach, i nowszy B2 o zaskakująco "brutalnym" wyglądzie - jeśli grałeś w Need for Speed: Most Wanted to zapewne pamiętasz ten samochód. Właściciele firmy mieli niezwykle ambitne plany rozwoju marki i liczyli na to że uda im się ją wypromować. Skończyło się na kilkuset sprzedanych egzemplarzach w czasach gdy ceny ropy utrzymywały się na wysokim poziomie, a Marussia mogła liczyć na rozrzutność rosyjskich milionerów. Rynków w innych krajach Rosjanom nie udało się podbić. choć mieli niezwykle ambitne zamierzenia. W planach było otwarcie showroomów w takich metropoliach jak Londyn czy Monte Carlo, tak by w przyszłości Marussia, rosyjska marki luksusowych aut, mogła konkurować z Ferrari czy Lamborghini.

 

Fot: Vkontakte

Gdy ceny ropy spadły a do Rosji zawitał kryzys, Marussia zwinęła żagle. Fabrykę zamknięto, pracowników przejął rządowy instytut, firma została zlikwidowana. Co stało się z samochodami których nie udało się sprzedać? A co mogło się stać? Gniją sobie w najlepsze gdzieś w magazynie pod Moskwą. Widok jest dość przygnębiający. To, co widzisz na zdjęciach to model B1, dwumiejscowe coupe z silnikiem umieszczonym centralnie napędzającym tylną oś, produkowane w latach 2009-2014. Napęd modelu B1 stanowiły silniki V6 od Coswortha - 2,8 litra z turbo albo 3,6 wolnossący. Moc - od 360 do 420 KM. Prędkość maksymalna - 250 km/h. Ta jednak nie dotyczy samochodów które widzisz na zdjęciach - te już raczej nigdzie nie pojadą o własnych siłach, a jeśli w ogóle gdziekolwiek trafią to prawdopodobnie będzie to złomowisko. Chyba że wcześniej zgniją na dobre.

Fot: Vkontakte

 

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie