Ile to razy kupując auto słyszymy, że było jeżdżone przez starszego pana, rocznik '30. Kupił je jako nowe w salonie i nikt inny nim nie jeździł. Najlepiej jak ów staruszek był jeszcze weterynarzem. Alternatywnie właścicielem samochodu była starsza pani, urodzona przed wojną. Jeździła autem tylko na niedzielne przejażdżki, ewentualnie na działkę.
Ma to podkreślić dobry stan pojazdu i podkreślić, że nie było intensywnie używane. Czyżby? Volkswagen udowadnia, że nie "każda starsza pani jest wiarygodna", co oczywiście nie dotyczy Golfa.