Wyścigowe Pobiedy z zamkniętymi nadwoziami tworzono na początku lat 50. Wtedy w ZSRR odbywały się wyścigi po prostej. Zawodnicy mieli do przejechania zakładaną odległość, nawrót dookoła tyczki i powrót tą samą trasą. Wtedy już zaczęto interesować się aerodynamiką, choć traktowano ją zwykle na wyczucie ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury. Później zrezygnowano z wyścigów prostych na rzecz okrężnych (po torze) wtedy już aerodynamika nie była tak ważna. W połowie lat 50. w fabryce GAZ wszyscy byli już zajęci wprowadzaniem do produkcji Wołgi, a sportowymi Pobiedami zajmowano się jedynie po godzinach, dla frajdy. Po 1956 roku i szaleńczej walce butnego nowicjusza i doświadczonego wyjadacza Mosolowa i Mietielewa, porównywanych do Laudy i Hunta, wszystkie auta przekazano do garażu przedsiębiorstwa taksówkowego. Tam jeszcze chwilę były utrzymywane w sprawności, a następnie po kawałku ginęły w odmętach historii. Podobnie jak cała dokumentacja.
Światełko w tunelu pojawiło się gdy dziennikarz z Gorkyclassic Iwan Paderin pracował nad książką „GAZ 1932-1982, Russkie Maszyny”. Wśród archiwów tysięcy fotografii wykonanych przez fabrycznego fotografa GAZ-a Nikołaja Podolskiego odkrył zdjęcia charakterystycznych Pobied z obciętym dachem. Po wykonaniu mrówczej pracy udało się odkryć notatki i odświeżyć trochę faktów, które były już w miarę gotową instrukcją do budowy repliki. Odrzucono pomysł budowy aerodynamicznego bolidu Mietielewa ze względu na komplikację budowy duraluminiowego nadwozia. Pobieda Mosołowa okazała się o wiele prostsza i wcale nie mniej efektowna.
Budowa ruszyła w Podolsku w firmie Mołotow Garage zajmującej się renowacjami zabytkowych aut. Za bazę do stworzenia repliki wykorzystano wysłużoną, zgniłą na wskroś, cywilną Pobiedę, która spędziła swój żywot jako taksówka. Usunięto rdzę oraz lut cynowo-ołowiany, którym uzupełniano ubytki w procesie produkcji. Brakujące elementy podwozia zostały wyspawane od nowa, zaspawano drzwi i pokrywą bagażnika, oraz na podstawie zdjęć wyprowadzono wszystkie krzywizny nadwozia. Na koniec roadster otrzymał oryginalne krwisto – kremowe malowanie.
Jednak – jak zaznaczają twórcy – nie jest to idealne kopia wyczynowej Pobiedy. Wóz otrzymał nowocześniejszy i mniej kapryśny silnik od Wołgi, wraz z przekładnią, czy klatkę bezpieczeństwa. To ma pozwolić na maksymalne wykorzystanie wozu, również z wyścigach klasyków, a nie tylko obwożenie go na lawecie niczym nieruchomego eksponatu. Trzeba przyznać, że w grupie entuzjastów tkwi olbrzymia moc. Łączy się różne zawody, różną wiedzę i umiejętności, żeby stworzyć coś wielkiego, a ta replika niewątpliwie taką jest.
Na całą historię tego niezwykłego samochodu trafiliśmy dzięki Aleksiejowi Bravermanowi. Ten młody człowiek ukończył moskiewską politechnikę z tytułem projektanta samochodowego. Zaprojektował nową wersję UAZa 452, a obecnie pracuje jako stylista w NAMI. Zdjęcia repliki, które możecie obejrzeć są również jego autorstwa.