Nie chcę mi się politykować, bo to do niczego nie prowadzi. Dawno już zrezygnowałem z opowiadaniem się po tej czy tamtej stronie sejmowych ław. To nie ma sensu. Jedni są warci drugich - oto moje zdanie. Pomijając kilka postaci ze świata polityki, które mają coś do powiedzenia i w moich oczach są ważne, cała reszta to magma, szara mas, muł. Nie mogę się jednak zgodzić z rozumowaniem, że u nas bieda i syf. Nie mogę i nie chcę, bo byłoby to nie w porządku w stosunku do poprzednich ekip odpowiedzialnych przecież za zmieniającą się Polsce. A zmienia się na potęgę, co odczuwamy wszyscy i na własnej skórze. Wiem, zaraz ktoś się przyczepi, że emigracja, że ludzie biednieją, że dzieci głodne itd. Ale ja, do cholery, nie tym! Wystarczy zająć się jednym wymiarem - drogami. I wszystkie "rujnujące" wywody walą w łeb. No bo jednak dróg przybywa. Autostrad, ekspresówek, objazdów, a także tych całkiem zwyczajnych nitek asfaltu, po których nareszcie da się - po wymianie nawierzchni – jeździło miło i całkiem bezpiecznie. Do Szczecina ze stolicy da się dojechać bez łamania przepisów w 5 godzin (500 km). Poznań? Dwie i pół godziny. Wrocław? Cztery godziny (wliczając zakorkowaną jeszcze Łódź). Na południe, w stronę Janek, jedzie się w parę chwil a trasa z Radomia w stronę Kielc - oczywiście szybka i dwupasmowa – wydaje się być na ukończeniu. Wiem, że wciąż są objazdy i że w niektórych miejscach komunikacja na kołach to zmora i beznadzieja. Ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że lecimy na mordę niczym samolot z uszkodzonym silnikiem. Mam prawo? No, chyba mam. Nareszcie są przydrożne toalety, do których da się wejść bez użycia gałęzi i kaloszy. Generalnie jest lepiej i mówię to w pełnej świadomości, a nie z powodu przegrzania.
Panie prezydencie Duda rządź więc krajem z głową. Od siebie życzę, w pierwszy dzień pańskiej prezydentury, rozwagi w słowach. Prezydenta rozliczamy przecież wszyscy, a skoro dziś mamy ruiny, to co będzie.. jutro? Za kilka lat, gdy przyjdzie zmiana kadencji, chciałbym żeby samochodziarzom żyło się lepiej. I żeby z Warszawy dało się wyjeżdżać (oraz do niej wracać) bez korków. I nie tylko z Warszawy, bo przecież problemów komunikacyjnych w naszym 40-milionowym kraju nie brakuje. I w Krakowie, i na Śląsku, i na gdyńskiej obwodnicy, i na Helu, i w Szczecinie, i w Poznaniu, i...