Znowu jesteśmy na celowniku

Jeśli myślicie, że kierowcy są durniami, szybko się przeliczycie.
Znowu jesteśmy na celowniku
zdjęcie: Newspress
01.06.2015
Rafał Jemielita

Do tej pory patroli policyjnych dbających o bezpieczeństwo obywateli na ulicach Warszawy raczej nie brakowało. Panowie sobie spokojnie jeździli, patrolując – względnie leniwie –osiedlowe uliczki. Nic do nich nie mam. Znam pewnie z pięćset ulic w stolicy, na których samochodu nie postawię, bo go zniszczą, zdewastują lub okradną. Ale nie chcę – broń Boże – ryzykować (bo byłoby to nadużycie) stwierdzenia, że policja do niczego się nie nadawała. Co to, to nie! Podobały mi się zwłaszcza wyrywkowe poranne akcje anty-alkoholowe, gdy władza stawiała zaporę na ulicy i kazała każdemu dmuchać w alkomaty. Polak, cudzoziemiec, kobieta – każdy kto za kółkiem musiał dmuchnąć. To było całkiem ok, bo rzeczywiście czemuś służyło. Czasem stawiali sobie też radar na sąsiednim skrzyżowaniu, ale widywałem go raz, może dwa razy w miesiącu. – Widzę ich tak rzadko, bo przecież zmieniają miejsce, żeby skutecznie wyłapywać drogowych piratów – sam sobie tłumaczyłem. A teraz? Teraz – dokładnie od 17 maja – władza szaleje na swoich rydwanach i radaruje na maksa. Dlaczego? Kasy trzeba, kasy...

Gazeta.pl napisała dziś o pewnym niefortunnym zapisie w dokumencie dedykowanym policji. Okazuje się, że funkcjonariusze muszą zrealizować ambitny plan i wlepić nam morze mandatów. Jestem w szoku! O ile pochwalałem zaostrzenie przepisów i zwiększenie rygor na polskich drogach (nie oszukujmy się - jeździmy bez głowy i za szybko), o tyle teraz widzę że cel jest całkiem gdzie indziej. Moje/nasze/twoje/ich bezpieczeństwo to tylko ładne słowo, bo liczy się mamona – mamy, przez drenaż portfeli, zasilić budżet naszego kraju. Narzędziem pobierania tego myta ma być właśnie policja. Na początku panowie w mundurach byli tym faktem ucieszeni, ale euforia – gdy już wiadomo, że zostali wmanewrowani w dość śmierdzący biznes – zdaje się powoli opadać. Z czego to wnoszę? Nie tylko z publikacji w "Gazecie". Widzę, że w te pierwsze dni to była orka i radiowozy z radarami widywałem dosłownie wszędzie, bo ważne były przede wszystkim statystyki i chęć pochwalenia się konkretami przed całym światem. Po dwóch tygodniach znajomy patrol codziennie stoi w tym samym miejscu, do czego wszyscy zwolna się przyzwyczajamy.  Też się temu nie dziwię, bo łapankę na obywateli uważam za śmieszną i niewłaściwą. Do jasnej cholery nie zasługuję na to, żeby ktoś ciągle brał mnie na muszkę. I wielu innych obywateli, którzy z prędkością przesadzają rzadko lub wcale. 
PS. A jak jest z daleka od miasta? Piszcie!

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie