Będzie nowe show Clarksona
/img2.autostuff.pl/a/15/17/bedzie-nowe-show-clarskona_5538f214.jpeg)
Po miesiącu od pamiętnej scysji Jeremy'ego Clarksona z producentem Top Gear, prezenter zaczyna mówić głośno o tym o czym huczy internet od dawna. Co dalej? To pytanie zadawała sobie spora grupa fanów samej gwiazdy jak i programu w różnych zakątkach świata. Na łamach ostatniego wydania The Sunday Times, gdzie popularny Brytyjczyk od lat ma swoją rubrykę, zapowiada, że idzie nowe. "Straciłem swoje dziecko, ale powinienem stworzyć nowe. Nie wiem kto zostanie drugim rodzicem i jak to dziecko będzie wyglądało, ale nie potrafię siedzieć bezczynnie i układać zdjęć w albumie.”
Wydaje się, że ani z jednym, ani z drugim nie będzie miał problemu. Na pewno znajdzie się niejeden chętny aby wyłożyć kasę na nowe przedsięwzięcie Clarksona. Widzowie raczej pójdą za nim, niż za Top Gearem, który mimo że powstał gdy Jeremy nawet nie był pełnoletni, to okres jego świetności łączy się nierozerwalnie właśnie z nim. Można również z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że do wyrzutka z BBC dołączy reszta załogi z najpopularniejszego programu motoryzacyjnego na świecie. Chwilę po artykule Clarksona w The Sunday Times, James May kategorycznie zaprzeczał możliwości poprowadzenia nowych odcinków TG bez Clarksona. „Ja i Hammond, z substytutem Jeremy'ego? To nie zaskoczy, to po prostu nie będzie działać.” powiedział Kapitan Powolny The Guardian.
Cała sprawa jest nadal w sporej sferze domysłów. Z jednej strony z BBC słychać głosy, że Clarkson przekroczył granice i nie ma dla niego możliwości powrotu, z drugiej May sugerujący: „BBC nie zamknęło drzwi dla Jeremy'ego. Nie zwolnili go nie wyrzucili go, po prostu nie odnowili z nim kontraktu. To subtelna różnica, ale ważna.” tłumaczył May. „To nie znaczy, że nie wrócimy, może to się jednak stanie w przyszłości. Może po prostu potrzeba chwili przerwy...” zastanawiał się na łamach The Guardian. Jednak, gdy Clarkson weźmie sprawy w swoje ręce i, co prawdopodobne, ściągnie Maya i Hammonda do nowego projektu, to do BBC nie będzie miał kto wracać...