Jak Emil, czyli straż miejską czas tropić...

Dla mnie tej służby mundurowej mogłoby nie być...
Jak Emil, czyli straż miejską czas tropić...
zdjęcie: TVN Turbo
22.04.2015
Rafał Jemielita

Emil Rau w TVN Turbo tropi strażników miejskich/wiejskich/gminnych w całej Polsce. Emil ma ewidentną "korbę" na mundurowych, którzy wlepiają mandaty za dziwne (czytaj nie do końca zgodne z literą prawa) fotoradary, źle zaparkowane auta i szczególnie chętnie egzekwują kretyńsko ustawione znaki drogowe. Oglądam ten program z radością i uśmiechem na twarzy, ale strażników spotykam stosunkowo rzadko. Im dłuższe przerwy między spotkaniami, tym lepiej – straż miejska/wiejska/gminna WKURZA mnie bowiem nie na żarty. Każdy z was na pewno ma na podorędziu przykłady bezprawia lub nadużywania władzy przez strażników, prawda? Ja mam przed oczami ulicę, przy której mieszkam i straż miejską, która ma tu strefę swoich polowań. Ale najpierw kilka słów wprowadzenia. Ktoś wyliczył (deweloper, urzędnik w gminie?), że osiedle znajdujące się tuż obok mojego domu ma "iks" mieszkań, czyli – w myśl przepisów – musi mieć też konkretną liczbę miejsc dla inwalidów. Skutek? powstał najbardziej kuriozalny parking pod słońcem - 5 czy nawet 6 miejsc dla niepełnosprawnych wyznaczono równolegle. Mieszkam w tym miejscu od prawie 10 lat i – uważnie się przyglądając - naliczyłem jedno auto z nalepką z wózkiem. Osiedle jest obszerne i w dodatku dostępne od strony trzech różnych ulic, czyli logika podpowiada, że miejsca "inwalidzkie" powinny być dookoła, a nie w jednym punkcie, prawda? Jestem w stanie przełknąć organizacyjną głupotę i oczywiście nigdy tam nie parkuję. Kłopot w tym, że w bezpośredniej okolicy parkingów brakuje. Ludzie już dawno zauważyli, że miejsca dla inwalidów stoją ZAWSZE puste, więc - przymuszeni sytuacją – stawiają tam swoje auta. Wiem, że to nie jest w porządku, ale nie robią tego wyłącznie z dezynwoltury czy chęci olewania losu pozostałych. Nie chcę dyskutować czy to w porządku, czy nie (ja tam nigdy nie parkuję), ale za to opowiem o tym jak zachowuje się straż miejska. Wlepianie mandatów jest oczywiste, bo mają do tego prawo i obowiązek. Ale wkurza mnie, że tylko czekają na nieszczęśników i jednocześnie parkują obok z włączonym silnikiem wprost na resztkach trawnika. Nikt mi nie powie, że tak muszą. To ich zwyczajna wygoda, a przy okazji nadużycie - samochód zaparkowany może mieć włączony silnik tylko przez krótką chwilę (można za przedłużanie tego czasu dostać mandat od policji).
Inny przykład? Jagiellońska przy Akademii Leona Koźmińskiego. Ulica jak ulica. Trochę betonu, kawałek wydeptanego pasa po dawnym trawniku. Studenci Koźmińskiego stawiają tam swoje auta, bo to spora uczelnia i gdzieś wszyscy muszą się zmieścić. Ostatnio wpadłem na parkę w mundurach, która wlepiała mandaty za parkowanie na tym klepisku pozostałym po trawniku. Grzecznie zadałem pytanie, co robią. Odpowiedź brzmiała: -Ktoś musi tu zaprowadzić porządek, pracujemy! Szlag mnie trafił na miejscu, bo "porządnisie" ustawili swój radiowóz na środku ulicy i oczywiście silnika nie zgasili. Czara goryczy się przelała. Mam ich dość. Dołączam do krucjaty przeciwko strażnikom. Przynajmniej przeciw tym, którzy swojej władzy nadużywają i tępo zasłaniają paragrafami. Ludźmi jesteśmy, drodzy funkcjonariusze porządku publicznego. Pamiętacie o tym?

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie