Jeszcze nie otrząsnęliśmy się po informacji o wskrzeszeniu Borgwarda, a tu trafiają do nas wieści, że kilku zapaleńców chce przywrócić do żywych brytyjskiego Jensena. Wszystko zaczęło się na początku lat trzydziestych od produkcji nadwozi. Bracia Alan i Richard próbowali swojego szczęścia w kilku firmach motoryzacyjnych. Przełomem okazał się moment, w którym samochód zamówił u nich sam Clark Gable. Zlecił im zbudowanie auta dla siebie na podwoziu Forda V8. Rozgłos jaki się pojawił za pomocą światowej sławy kina zaowocował współpracą Forda i nowo powstałej firmy Jensen Bodyworks. Wtedy to panowie uwierzyli, że mogą sami zacząć produkować auta. Tak powstała Biała Dama (White Lady), która przekształciła się w pierwszy seryjny samochód opatrzony ich nazwiskiem: Jensen S-Type
Firma również produkowała wozy użytkowe pod nazwą JNSN, a w trakcie wojny części do pojazdów militarnych. Po 1945 skupiono się na samochodach sportowych. Szukano nowych rozwiązań, jak nadwozia z włókna szklanego na początku lat 50tych. Współpracowano z włoskimi projektantami z Carozzeria Touring czy Vignale. Chętnie sięgano po amerykańskie widlaste ósemki, co czyniło Jenseny czymś na rodzaj angielskich muscle cars. Jensenowie produkowali również auta z firmą Austin Healey.
Najbardziej znanym i najciekawszym produktem rodzinnej firmy był Jensen Interceptor. Wóz o niezwykle nowoczesnej jak na lata 60ty stylistyce posiadał silniki V8 Chryslera. Najmocniejszy z nich osiągał 330 KM i rozpędzał Interceptora do ponad 200 kmh. Najsławniejszy Jensen był rewolucyjnym samochodem w skali światowej. To właśnie w nim po raz pierwszy zastosowano (poza autami terenowymi) napęd na cztery koła stworzony przy pomocy Harrego Fergussona, twórcy firmy produkującej ciągniki Massey Fergusson. Wóz nosił nazwę Jensen Interceptor FF (od Fegusson Formula) i oprócz napędu na cztery koła, również jako pierwszy na świecie posiadał mechaniczny system zapobiegający blokowaniu kół przy hamowaniu (ABS).
Niestety, wysokie koszta produkcji, strach klientów przed nowinkami technicznymi (mimo, że FF prowadził się wyśmienicie) oraz kryzys paliwowy spowodowały upadek firmy w 1976 roku. Pierwszą próbę reaktywacji podjęto 14 lat temu z modelem S-V8 bazującym stylistycznie na mocno dyskusyjnie pięknym Jensenie CV8 z 1962. Z planowanych 300 wyprodukowano około 30 egzemplarzy i całe przedsięwzięcie padło.
Obecna druga już próba wskrzeszenia Jensena ma szanse powodzenia. Nowe auto ma być następcą Interceptora. Karoseria powstanie z włókna szklanego i aluminium, a pod maskę ma trafić V8 o pojemności 6,3 litra wspomagane mechaniczną sprężarką. Silnik od GM legiymuje się mocą 665 KM i momentem 854Nm, co już brzmi zachęcająco. Zawieszenie, Interceptor 2 przejmie po S-V8. Auta będą produkowane ręcznie w niewielkich partiach, co sugeruje zabójczą cenę. Pierwsze Interceptory XXI wieku już są budowane, gotowe będziemy mogli oglądać na początku 2016 roku.