Esencja piękna: Ferrari 288 GTO w środowisku naturalnym

Nikt nie jest w stanie mnie przekonać. Nigdy nowe wynalazki z Maranello nie będą mi się podobać tak jak te sprzed 1990 roku...
Esencja piękna: Ferrari 288 GTO w środowisku naturalnym
Linia Ferrari 288GTO jest ponadczasowa. Jestem ciekaw czy współczesne produkty Ferrari będą wyglądały tak świeżo za 30 lat. Zdj. RM Auctions
23.02.2015

Przy okazji materiału o Sebastianie Vettelu upalającego FXX K, w redakcji zaczęła się dyskusja, gdy śmiałem określić najnowsze dziecko pod znaku czarnego rumaka: „plastikowym paskudztwem”. Cóż, tak to właśnie je odbieram, nowe samochody może lepiej się trzymają drogi, lepiej wykorzystują aerodynamikę i osiągi z określonej pojemności. Niestety, dla mnie są paskudne, a na poparcie swojej tezy podrzuciłem Naczelnemu zdjęcie 288 GTO.

 

Swego czaasu ludzie Pininfariny odwalali kawał dobrej roboty. Zdj. RM Auctions

Tak się złożyło, że kilka dni później znalazłem poniższy film. To cała esencja piękna Ferrari z lat 80tych, nie tylko jeśli chodzi o nadwozie od Pininfariny, ale i dźwięk widlastej ósemki oraz grację z jaką te auta się poruszają. Pokażcie mi kogoś kto w ten sposób i po takiej drodze pojedzie wspomnianym FXX K. Niestety Naczelny jest zakochany w nowych "plastikowozach" i wysunął argument, że jakby takie FXX K mi podstawili pod dom, to pewnie chętnie bym pojeździł. Owszem, może bym i pojeździł (zapewne z 500m do przejazdu kolejowego na mojej ulicy, na którym superbolid Ferrari by się zawiesił), ale za to za spędzenie paru chwil za kółkiem GTO, dałbym się pokroić.

 

Cztery okrągłe lampy na lata stały się znakiem rozpoznawczym Ferrari. Zdj. RM Auctions
 

288 GTO powstało w połowie lat 80tych przez „rozdmuchanie” 308 GTB i zastosowanie nowego silnika. GTO oznaczało Gran Turismo Omologato (wł. homologowany) i było efektem marzeń Ferrari o występach w osławionej Grupie B. De facto do występów włoskich aut w niej nigdy nie doszło, bo ją rozwiązano zaraz po uzyskaniu przez 288 homologacji. Jednak pozostał niesamowity wóz. Mimo poszerzonego rozstawu osi samochód odchudzono tak, że był o około 180kg lżejszy od pierwowzoru. To dawało niesamowity jak na tamte lata stosunek mocy do masy na poziomie 300KM/t.

 

Wtrysk co prawda elektroniczny, ale za to pedał gazu z przepustnicą łączy najzwyklejsza w świecie linka. Zdj. RM Auctions

Przepisy homologacyjne wymogły również na Ferrari zastosowanie silnika o mniejszej pojemności (2,8 litra) za to z dwiema turbosprężarkami (a podobno to California T jest pierwszym turbodoładowanym Ferrari...) Przeliczniki powodowały, że mieścił się kategorii aut do 4 litrów pojemności, jednak rozwijał sporo większą moc niż wolnossący silnik o granicznej pojemności. Pierwsze 100 kmh 400 konne GTO osiągało w 4,8 sekundy, a maksymalnie mogło się rozpędzić do 305 kmh co czyniło je najszybszym seryjnym samochodem na świecie. Ogółem przez dwa lata (1984-85) wyprodukowano zaledwie 272 sztuki GTO, co obecnie powoduje coraz wyższe ich ceny. W zeszłym miesiącu takie auto zmieniło właściciela za 2750000 dolarów. Jednak całe szczęście są ludzie, którzy zamiast trzymać taki wóz pod kocykiem w garażu, wściekają się nim w takim środowisku do jakiego został stworzony i chwała im za to!

 

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie