BIG STIG W WARSZAWIE - Ale o co chodzi?

- Powiedz mi po co jest ten Stig? - Właśnie, po co? - Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta...
BIG STIG W WARSZAWIE - Ale o co chodzi?
Zdjęcie: autor.
02.02.2015
Matys Mularczyk

- ...Wiesz co robi ten Stig? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest Stig na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym Stigiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest Stig marketingowy, w oparciu o szereg instytucji, który sobie zniknie gdzieś, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi?

- Rozliczy się koszty marketingowe i rozpisze nowy budżet na przyszły rok...

- Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, inwestycjach w marketing.

 

Zdjęcie: autor.

Szacuje się, że w UK przebywa obecnie około 600 tysięcy Polaków. Język polski jest trzecim najpopularniejszym narzeczem w Anglii. Mamy tam polskie sklepy, firmy... Jak widać skutecznie też krzewimy na emigracji polską kulturę. Wątpię, by ktokolwiek w Anglii słyszał jeszcze 15 lat temu nazwisko Bareja, ale po ostatniej akcji marketingowej BBC jestem przekonany, że właśnie absurd ukazywany w jego filmach stanowił inspirację dla BIG STIGA.

 

Cała sprawa rozbija się o mocno nagłaśnianą w mediach wszelakich podróż dziewięciometrowej figury kierowcy bez tożsamości przez całą Europę, z dwudniowym przystankiem na warszawskim Placu Defilad. Był szum, było podsycanie emocji. W końcu 29 stycznia figura (tworzona z włókna szklanego przez trzech rzeźbiarzy - ponoć znanych, choć pomijanych z nazwiska w każdej relacji z tego wydarzenia - pominę zatem i ja) stanęła dumnie na wyznaczonej metalowymi płotkami i tabunem ochroniarzy powierzchni. Przyszło trochę ludzi, popatrzyli bezmyślnie, porobili sobie selfie z dzióbkami. Pojawił się też człowiek w białym kombinezonie, włączył oświetlenie statuy i zniknął. I tyle. Cała akcja promocyjna dla nowego kanału BBC BRIT i 22 sezonu Top Gear sprowadziła się do zapalenia światła przy czymś, czego nikt nie rozumie.

Zdjęcie: autor.

 

I to rozumienie (bądź jego brak) jest kluczowe. O sprawie rozpisywał się cały internet: od lokalnych portali informacyjnych, przez ogólnopolskie media i dzienniki, aż po blogerów, co ciekawe także tych zajmujących się nowymi technologiami (coś z pająkiem w nazwie ;) ). To mnie akurat specjalnie nie dziwi, skoro wszyscy o czymś piszą to znaczy, że ktoś chce to czytać. Dziwi mnie jednak fakt, że w nikim nie wzbudziło to nawet cienia refleksji, a każdy wpis na jaki się natknąłem albo sprawę mocno promował, albo miał charakter czysto informacyjny. Nikt nie zadał pytania po co to wszystko? Co wnosi to do naszego życia? Czemu robimy viral z czegoś, co swoją treścią nie przedstawia zupełnie nic? Czyżbyśmy byli już całkowicie przeżuci przez wszechobecny konsumpcjonizm? A gdzie w takim razie jest obiektywizm i dziennikarska rzetelność? No gdzie? No właśnie, nikt nie wie gdzie, więc nie trzeba się obawiać, że ktoś o to zapyta. A ja jednak pytam.

 

P.S. Przepraszam za jakość zdjęć - robiłem je podręcznym kartoflem ;)

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie