Nie chcę więcej takich "Dakarów"!

Sonik wygrał, a Hołowczyc dojechał na pudle. Czego chcieć więcej? Mniej tragedii i śmierci na pustyni.
Nie chcę więcej takich "Dakarów"!
Zdjęcie: RedBull
19.01.2015
Rafał Jemielita

"Dakar" jest wspaniały. To prawdziwa przygoda dla prawdziwych facetów (i kobiet też - żeby nie było, że jestem przeciwnikiem płci pięknej w cross country), w której chciałby uczestniczyć każdy z czytelników Autostuff.pl. Mylę się? Ściganie po pustyni przy takiej skali trudności jest niczym jedzenie niedźwiedziego mięsa (jeśli nie wiecie, o co chodzi, polecam Jacka Londona). Trzy tygodnie z daleka od domu i codziennych trosk. Trzy tygodnie szaleństwa i wielkich emocji. Trzy tygodnie przygody przez wielkie "pe". Nie ma takich, którym "Dakar" się nie spodoba  – gwarantuję doświadczeniem naczelnego i dziennikarza, który sam w tym rajdzie uczestniczył (szkoda, że nie jako zawodnik). Wystarczy, żeby zrozumieć, że to co teraz napiszę, będzie niczym wpychanie bagnetu we własny brzuch. Ja już nie chcę takich "Dakarów"! Dlaczego? Bo ktoś przesadził z wytyczaniem trasy i długością poszczególnych etapów. Były wykańczające. Nie zamierzam nikogo zmuszać do takiego zabezpieczenia trasy, żeby nawet mysz nie mogła wtargnąć między zawodników. To jest rzecz nierealna i z tego oczywiście zdaję sobie sprawę. Nie podoba mi się jednak, że ktoś ustala trasę, na której nie dają sobie rady nawet takie wygi jak Carlos Sainz. A ta sarża "Hołka" ze stromej wydmy? Wiem, że Krzysiek jest doświadczonym drajwerem i że on się prędkości nie boi. Ale skoro on tak pojechał jak pojechał, nie można wykluczyć, że podobnej sztuki chcieli też spróbować amatorzy. Dobrze, że nikt tam się nie zabił. A było naprawdę blisko, zaś organizatorzy – jak to Francuzi olewający wszystko i wszystkich dookoła – nie byli do takich sytuacji przygotowani. Gdyby byli i czujnym okiem przyglądali się WSZYSTKIM zawodnikom, nie byłoby śmierci Michała Hernika. Bardzo mnie to zasmuciło. Polak, ojciec dzieciom, facet z pasją – był, żeby nagle i bezsensownie zniknąć. Nie znaleźli go na czas, bo ganiali śmigłowcami za czołówką. Kamery były ważniejsze - najwidoczniej. Małysz też narzekał, że gdy się spalili, nikt nie dostarczył im nawet wody. Wstyd! Cieszę się z radości Hołka i Sonika, ale wiem, że organizatorzy "Dakaru" nie wyciągną żadnych wniosków i że w przyszłości będą kolejne tragedie. Francuski bałagan był, jest i będzie. Nie chcę takich "Dakarów".  

 

 

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie