Dwanaście minut. Tyle trwa to reklamowe cudo. Sporo w nim gadania o rozwiązaniach technicznych i jeszcze więcej dość prymitywnych rysunków domorosłych designerów. Już widzę Volkswagena z marzeń, który lata (niczym śmigłowiec), zamienia w ratrak lub ściga na torze wyścigowym itd. Ale takie to były czasy i trzeba się z tamtym stylem pogodzić. Podobają mi się za to zdjęcia z terenu i dbałość o detale. Warto przebrnąć do końca, żeby poprawić sobie sobotę.