Nostalgia w slow motion

Styczeń. Wyjrzyjcie przez okno - widzicie jakiś śnieg? Ja też nie. W tym roku coraz mniej prawdopodobne jest byśmy zaznali ogromnej radochy płynącej z beztroskiego ślizgania się autami po białym puchu. Z tęsknoty za tą zabawą przedstawiam Wam piękny klip nakręcony w technice slow motion z Audi S4 B5 tańczącą ku naszej rozkoszy. Dla mnie widok niesamowicie nostalgiczny.
Nostalgia w slow motion
12.01.2015
Matys Mularczyk

Nostalgia ta nie wynika tylko z tęsknoty za zimowymi zabawami w aucie. Ten film wywołuje we mnie bardzo silne emocje przede wszystkim dlatego, że kiedyś miałem taką Esę. No, nie do końca taką, bo moja była Avantem, i zamiast pięknego Nogaro Blue jej karoseria miała kolor ciemnego granatu, ale to tylko nic nieznaczące detale. W tym aucie liczyła się właśnie beztroska i ogromna frajda płynąca z jego prowadzenia, szczególnie w warunkach zimowych. Stały napęd Quattro opracowany w technologii Torsen, sześciobiegowa skrzynia Gettrag oraz chrapliwy dźwięk generującego 265 koni i 400 niutonometrów silnika 2,7l. V6 Bi-Turbo po dziś dzień wracają do mnie w najpiękniejszych snach. I, niestety, także w koszmarach, bo właśnie po takim zimowym upalaniu moja Esa miała bolesne przeżycie - gdy stygła sobie i odpoczywała po dość ostrym katowaniu nagle obroty zaczęły falować, wchodząc momentami na dość wysoki poziom. Śmieliśmy się wtedy, że ona po prostu chce więcej. Nie chciała, co dobitnie oznajmiła zdławieniem silnika i odcięciem zapłonu. Chwilę potem spod maski buchnął kłąb niebezpiecznie ciemnego dymu... Natychmiast w ruch poszła gaśnica - wtedy przekonałem się, że jej główną funkcją jest poprawa samopoczucia kierowcy, bo działała przez nie więcej niż dwie sekundy, nie gasząc rzecz jasna pożaru. To był moment, w którym moje serce prawie stanęło. Nie bacząc na konsekwencje nagłego doprowadzenia dużej ilości powietrza otworzyłem maskę szeroko i zaczęliśmy dogaszać auto leżącym wokoło śniegiem. Na całe szczęście tamta zima w niczym nie przypominała tej którą mamy dziś i awaryjnego środka gaśniczego mieliśmy pod dostatkiem. Udało nam się ugasić pożar i nie dopuścić do tego, by auto spłonęło w całości, ale straty były ogromne - z dymem poszło całe plastikowe, gumowe i silikonowe oprzyrządowanie silnika, wszystkie zbiorniczki i kable spłynęły rozpuszczone jak guma do żucia pozostawiona na słońcu w upalny dzień... Widok był przerażający. Odbudowa auta pochłonęła mnóstwo czasu i pieniędzy, a trauma była na tyle silna, że natychmiast potem sprzedałem swoją Esę z bardzo dużą stratą. Niemniej jednak tęsknię. Tęsknię za jej dźwiękiem, przewidywalnością i uśmiechem jaki wywoływała na mojej twarzy podczas nocnych zabaw na warszawskich ulicach. Tęsknię i zazdroszczę strasznie autorowi tego filmu.

 

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie