Zapraszam na kawę do Ace Cafe.

Chciałbym pokazać Wam dziś bardzo interesującą kawiarnię, która miała ogromne znaczenie dla rozwoju sportowych motocykli, kształtowania wizerunku motocyklistów oraz przemiany subkultur na przełomie dziejów - legendarne w motocyklowym świecie miejsce zwane Ace Cafe.
Zapraszam na kawę do Ace Cafe.
Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead
11.01.2015
Matys Mularczyk

Udajemy się do północnego Londynu, gdzie między fabrykami, nieopodal North Circular Road, mieści się czynna przez całą dobę knajpa będąca mekką wszystkich brytyjskich fanów jednośladów. Historia tego miejsca ma swój początek w roku 1938, kiedy przy północnej drodze wyjazdowej ze stolicy Anglii wybudowano motel z kawiarnią. Lokal ten powstał głównie z myślą o goszczeniu kierowców ciężarówek, ale kawiarnia mieszcząca się obok, z racji swoich godzin otwarcia, bardzo szybko zaczęła przyciągać grupki amatorów jazdy na motocyklach. Niestety, zanim Ace Cafe zdążyło się na dobre rozkręcić nadeszła wojna. W trakcie bombardowań Londynu, kawiarnia znajdująca się w dzielnicy o znaczeniu strategicznym została doszczętnie zniszczona. Odbudowano ją w 1948 roku i kafejka wznowiła działalność. 

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

Wojna spowodowała ogromne problemy w europejskiej gospodarce, co nie ominęło także Wielkiej Brytanii - pojawiły się znaczne niedobory paliwa oraz środków transportu. Siłą rzeczy więc bardzo wzrósł popyt na relatywnie tanie, ekonomiczne i dostępne motocykle. Motocykliści pamiętali o swoim ulubionym miejscu spotkań sprzed wojny i tak nastąpiły najlepsze czasy Ace Cafe.

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead
Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Wielka Brytania odnotowała największą sprzedaż motocykli w historii, więc knajpka na północy Londynu pękała wręcz w szwach - standardem było kilkaset maszyn na parkingu, a zdarzało się, że ich liczba szła w tysiące. Niemały wpływ na tak wielką popularność tego miejsca miały dwa pozornie niezwiązane ze sobą czynniki: położenie w pustej nocami dzielnicy fabrycznej oraz muzyka. Do muzyki zaraz dojdę, ale wpierw chciałbym wyjaśnić czemu położenie w takim właśnie miejscu było zaletą - chodziło oczywiście o wyścigi. Podobnie jak dzisiejsi street racerzy, bywalcy Ace Cafe uwielbiali prędkość i adrenalinę. Traktowali oni okoliczne drogi jak tory wyścigowe, a potrzeba osiągania coraz lepszych czasów okrążeń oraz coraz wyższych prędkości pociągnęła za sobą modę na modyfikacje, zwiększające moc oraz poprawiające prowadzenie seryjnych maszyn. Z racji tego, że nie było w tym czasie za bardzo warsztatów zajmujących się przerabianiem motocykli (a przygotowanie maszyny przez firmy specjalizujące się w konstrukcjach typowo wyścigowych było bardzo drogie), większość przeróbek wykonywano własnoręcznie, w oparciu o metodę prób i błędów. Tak powstał nurt w przerabianiu motocykli zwany Café Racer.

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

Drugą wspomnianą przeze mnie przyczyną dla której Ace Cafe zdobyło takie uznanie wśród klienteli była muzyka. W tych czasach gigantyczną popularnością cieszył się nowo powstały gatunek muzyczny - Rock'n'Roll. Muzyka ta zdecydowanie przypadła do gustu motocyklowej braci, więc Ace Cafe zaczęło organizować koncerty i pokazy telewizyjne takich osobistości jak np. Elvis Prestley. Fani muzyki i motocykli, odziani w czarne skóry i ufryzowani na "kaczy kuper" z czasem zaczęli stanowić nową subkulturę - rockersów.

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

Rockersi wymyślili jedną z najbardziej szalonych zabaw, jaką poznał świat nielegalnych wyścigów - śmiałkowie wrzucali monetę do szafy grającej, wskakiwali na swoje maszyny i ścigali się do ustalonego wcześniej punktu i z powrotem. Haczyk tkwił w tym, że aby nie stracić twarzy, musieli wrócić przed końcem utworu. Niestety, wielu traciło przy tej zabawie znacznie więcej - chęć pokazania swojej odwagi i szybkości nierzadko kończyła się tragicznie.

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

Jak to z subkulturami często bywa, rockersi mieli też swoich wrogów. Z jednej strony była to policja, która dość nieudolnie próbowała zapanować nad tym, co działo się w okolicach Ace Cafe, z drugiej znienawidzeni przez rockersów modsi. Mods to subkultura która powstała równolegle z rockersami i od samego początku stała do nich w opozycji. Modnisie pochodzili z trochę bogatszych rodzin, inaczej się ubierali, czesali i zachowywali się w całkowicie odmienny sposób od użytkowników café racerów. Nawet środek transportu wybrali zupełnie inny - modsi poruszali się na skuterach. Narastające między obydwiema grupami napięcia nadzwyczaj często rozładowywane były w bójkach - czasem w takich starciach brało udział nawet kilkaset osób! 

Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead
Zdjęcie: www.flickr.com/photos/pawoodhead - Pete Woodhead

Regularne rozróby i krwawe żniwo zbierane przez wyścigi spowodowały, że Ace Cafe w drugiej połowie lat 60 - tych zyskało bardzo złą sławę, co miało spory wpływ na zamknięcie kawiarni w 1969 roku. Budynek przerobiono na skład opon, a towarzystwo motocyklistów straciło swoje święte miejsce. Nie udało się jednak wymazać z pamięci londyńskich miłośników jednośladów wspomnień o ich legendarnej Mekce i dokładnie ćwierć wieku później, w 1994 roku pod budynkiem Ace Cafe zebrało się przeszło 12 tysięcy osób, by upamiętnić rocznicę zamknięcia tej wyjątkowej kawiarni. Tak duża frekwencja zachęciła grupę pasjonatów do reaktywowania Ace Cafe w tym samym miejscu, i dzięki ich staraniom w 2001 roku ponownie otwarto tą kultową knajpę, a ja mogę Was teraz do niej zaprosić na kawę.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie