Ma długą brodę, dredy i nosi ciuchy, które wyglądają na wyciągnięte z pobliskiego... śmietnika. Poznajcie rebelianta ze świata Porsche!
Przed wami Magnus Walker. Oficjalnie mister Walker urodził się w Sheffield w Wielkiej Brytanii, ale od dawna nie mieszka na wyspach. Walker przeniósł się do USA i w Los Angeles ma swój biznes. Po pierwsze szyje ciuchy dla Amerykanów znudzonych smutną codziennością odzieży z outletów. Po drugie ma własny magazyn, który przerobił na studio filmowe. Wynajmuje dziwnie wyglądające pokoje (jeden jak ze szkockiego zamczyska, inny to designerski salon z lat 70. XX wieku), w których filmowcy kręcą swoje superprodukcje. Nie pytajcie o filmy, które tam powstały. Może to były „fabuły”, a może po prostu całkiem zwyczajna pornografia? Nie ważne. Magazyn mister Walkera ma bowiem jeszcze jedno przeznaczenie.
Anglik trzyma tu kolekcję Porsche 911. Wszystkie są wyjątkowe, wiele to unikaty. Na miejscu jest warsztat, garaż i zbiorowości gadżetów związanych z autami z Zuffenhausen, które podwyższają ciśnienie nie tylko fanom „911”. O każdym samochodzie Walker ma coś do powiedzenia. W zasadzie niektóre traktuje jak kochanki lub... dzieci. Żona Anglika patrzy na to przez palce. Miła kobieta ma do hobby męża stosunek wyluzowany i pełen zrozumienia. Z błyskiem w oku zaciągnęła mnie pod błękitne coupe, otworzyła drzwi i kazała... wąchać kabinę. Posłusznie wsadziłem głowę do środka. Zapachniało kurzem i grzybem ze starej piwnicy – Porsche musiało złapać trochę wilgoci, a potem dobrze nie wyschło. -Śmierdzi zupełnie jak Rod Stewart – odparła złośliwie. Padłem na miejscu ze śmiechu. Celnie walnęła i dokładnie trafiła.
Dawno nie byłem w miejscu, w którym jest tak dużo rock'n'rolla i motoryzacji! Gdybyście kiedykolwiek zawitali do Los Angeles, warto podjechać na 1317 Willow Street. Magnus Walker przyjmuje tylko zaproszonych gości, ale może będziecie mieli trochę szczęścia i wpuści was na chwilę do swojego super garażu? Walker jest wyluzowany do bólu i chyba to właśnie sprawiło, że tak go tutaj szanują. Nas przywitał pokrzykując radośnie: -Schneller, schneller! Trochę się na to żachnąłem, a on wtedy odparł szczerze: -Myślałem, że jesteście Niemcami to chciałem tak swojsko... To był genialny poranek i świetny facet. Chciałbym tu znowu wrócić i namówić go na przejażdżkę jednym z tych jego Porsche. To byłaby prawdziwa podróż w czasie...