Targi w Los Angeles nie są największe i daleko im do imprezy w Detroit, na której zawsze na początku roku pokazują nowości nadchodzącego sezonu. Ale do „miasta aniołów” - paradoksalnie – przyjeżdża tam samo wielu dziennikarzy. Dlaczego? Bo Kalifornia to stan luksusu, a więc w LA pokazuje się modele najdroższe i najbardziej prestiżowe (ogółem zaplanowano 60 premier, z czego 33 to nowości światowe). Gra idzie o wielką stawkę, o czym przekonuje sprzedać np. Porsche.
Większość produkcji firmy z Zuffenhausen sprzedaje się właśnie za oceanem, a w Kalifornii widok „911” czy „Panamery” w najdroższych wersjach silnikowych i wyposażeniowych nie jest niczym dziwnym. W tym roku Porsche w Kalifornii pokaże 911 GTS. Za kilka godzin pojeździmy takim właśnie samochodem! Dla przypomnienia: 430 koni (30 więcej niż w Carrerze S), aktywne zawieszenie PASM, przyspieszenie do setki w 4 sekundy, poszerzone nadkola i szersze osie, 20-calowe koła, światła bi-ksenonowe i piękny dźwięk z rur wydechowych. Do wyboru dwie odmiany nadwoziowe – coupe i kabrio. W Europie samochód bez dachu to ekstrawagancja, ale tu w Kalifornii bardzo na miejscu. W końcu mają tu dziś 25 stopni i piękne słońce...