W języku angielskim splinter znaczy drzazga. Przyznacie, że to świetna nazwa dla samochodu zbudowanego z... drewna? „Deski” są świetnym materiałem, który od samego początku historii pojazdów silnikowych był wykorzystywany do budowy aut. Specjalnie napisałem deski w cudzysłowie - od razu zastrzegę.
Ot, taka licencja autorska, ale oczywiście chodziło mi o lite drewno, sklejkę oraz... same deski również. Lite drewno i sklejkę znajdziecie np. w konstrukcji karoserii nawet dziś (mowa o brytyjskich Morganach), a deski – proste i tylko lekko wygładzone – jeszcze całkiem niedawno spotykało się na pakach ciężarówek. Splinter to jednak coś całkiem innego. Auto pomysłu Amerykanina Joe Harmona powstało jako praca dyplomowa w North Carolina State University. Projektant inspirował się – jak sam pisze na swojej stronie – myśliwcami Mosquito z II wojny światowej.
Samoloty były drewniane, ale zwrotne i wśród maszyn z napędem tłokowych – jedne z najszybszych. „Splinter” też do wolnych nie należy. Joe użył bowiem silnika o pojemności 7 litrów, ośmiocylindrowego i widlastego. Drewniany (w praktyce i z litego drewna, i z tkaniny uzyskanej ze splecenia drewnianych pasków) supersamochód ma 700 koni i to – jak przekonuje konstruktor – nie jest jeszcze ostatnie słowo.