Zdarzenie miało miejsce w okolicach miasta Santa Fe w USA. Policjant zauważył na parkingu Toyotę z płonącym przodem, za kierownicą której siedziała staruszka. Funkcjonariusz czym prędzej ruszył na pomoc kobiecie i pomógł jej opuścić pojazd. Po uratowaniu poszkodowanej udało się ugasić ogień.
Jak w ogóle doszło do tej sytuacji? 87-latka wybrała się w podróż autem do doktora, jednak po drodze złapała "kapcia" w przedniej lewej oponie. Incydent ten pozostał niezauważony przez kierującą pojazdem, dlatego kolejne kilometry pokonała ze zniszczoną "gumą". Trudno dokładnie w jaki sposób doszło do rozniecenia ognia, jednak na nagraniu widać, że pożar objął sporą część samochodu.
Sprawdź też: Ten filmik jasno pokazuje, że narkotyki i samochód nie powinny się ze sobą łączyć [WIDEO]
Szczerze powiem, że zbulwersowałem się oglądając ten filmik. Czemu ta kobieta w ogóle miała możliwość prowadzenia pojazdu? Jej czas reakcji i możliwości ruchowe przemawiają za odebraniem jej prawa jazdy. Co ważne, takich kierowców z wieloma latami na karku jest znacznie, znacznie więcej, a niektórzy z nich funkcjonują podobnie. Rozumiem, że samochód daje możliwość pokonywania dużych odległości, ale kierowanie autem wiąże się również z odpowiedzialnością. Badania kierowców po osiągnięciu pewnego wieku i sprawdzanie ich zdolności do prowadzenia maszyn nagle zaczęły mieć więcej sensu...