Pani niedźwiedziowa, choć nie złożyła pozwu na motocyklistę, który orał leśną ściółkę, może spokojnie zapadać w sen zimowy. Facet właśnie został srogo ukarany przez sąd za swoje przewinienia. Jego sprawa toczyła się przez dwa lata.
Historia 24-latka, który wjechał na teren Karkonoskiego Parku Narodowego, może posłużyć za przestrogę dla tych, którzy rozważali urządzenie sobie offroadu w podobnym miejscu. Motocrossowiec podczas jeżdżenia po lesie został dostrzeżony przez strażników. Nie zamierzał jednak się zatrzymać.
"W trakcie działań mundurowi zauważyli w kompleksie leśnym w Sosnówce młodego mężczyznę na motocyklu crossowym. Postanowili go zatrzymać, jednak kierowca jednośladu rozpoczął ucieczkę, podczas której próbował wjechać w funkcjonariuszy, aby w ten sposób zmusić ich do odstąpienia od wykonywanych czynności. 24-letni mieszkaniec powiatu jeleniogórskiego został szybko zatrzymany i odpowiadał przed sądem za swoje zachowanie. Po dwóch latach zapadł wyrok" – powiedział młodszy aspirant Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji.
Motocyklista został skazany na 15 tys. zł grzywny za to, że próbował staranować funkcjonariuszy. Skazano go także za płoszenie zwierzyny i niszczenie przyrody. Jak podkreślił Ratajczyk, ujawnianie tego typu wykroczeń i surowe kary mają zapobiegać podobnym sytuacjom.
A trzeba przyznać, że zjawisko dotyczy nie tylko lasów. Wystarczy przypomnieć przypadek Artura Puzia, który swoim motocyklem orał cudze pole, za co rolnicy wytoczyli mu wojnę.