Citroen DS3 1,6 THP Sport chic - elegancka rajdówka

Ostatni gwizdek. Zbyt często zostawiamy różne rzeczy na ostatnią chwilę, zabieramy się za realizację naszych planów zdecydowanie zbyt późno. Często przez to nie zdążamy na czas i różne okazje przemykają nam przed nosem. Tym razem ledwo zdążyliśmy pojeździć Citroenem DS3 w "starej" specyfikacji, bo nowa debiutuje lada moment, a bardzo chcieliśmy móc je porównać.
Citroen DS3 1,6 THP Sport chic - elegancka rajdówka
03.03.2016

W przypadku DS3 sprawa sprowadza się z grubsza do historii, ale nie tylko historii Bogini Deesee (pięknej, niesamowicie innowacyjnej limuzyny która niegdyś uratowała Charlesa de Gaulle'a spod ostrzału z broni maszynowej), lecz także historii walki citroenów na odcinkach specjalnych w rajdach całego świata. Pierwszy przedstawiciel współczesnych DS'ów stanowi właśnie punkt w którym obie te historie się zbiegają.

Zdjęcie: mat. prasowe


Stary DS był nad wyraz innowacyjnym autem. Był też bardzo przestronny i wygodny. DS3 taki nie jest. Jest za to, podobnie jak jego protoplasta, autem ekstrawaganckim, a przy tym niezmiernie urodziwym. Ma charyzmę którą nie dość, że widać, to także czuć w materiałach których użyto do jego budowy. Sprawia wrażenie auta klasy premium, bardzo zresztą słusznie, bowiem do takiej właśnie klasy aspiruje, choć wśrod maluchów. Wyrożnia się ciekawymi detalami karoserii, kapitalnymi skorzanymi fotelami (niestety za dopłatą), oraz niezliczoną ilością opcji personalizacji jego wyglądu. Masz ochotę na białe felgi, czarne nadwozie i fioletowy dach we wzorki? Nie ma sprawy, a najlepiej dorzuć do tego jakąś kalkomanię. Można konfigurować jego wygląd godzinami, tylko wiąże się to z poważnym ryzykiem - prawie zawsze wychodzi z tego pstrokacizna. Warto odnotować więc, żeby konfigurować auto z kimś, kto ma dobry gust. Dlatego też po naszych drogach jeździ sporo ładnych DS3, choć niestety nie są one zwykle zbyt męskie. To normalne - dobry gust to w większości przypadków domena kobiet. Jasne, da się go spersonalizować po męsku i ze smakiem, ale trafienie takiego egzemplarza na ulicy to jak spotkanie jednorożca w osiedlowym warzywniaku - nie zdarza się specjalnie często. A szkoda, bo to auto to nie tylko wygląd i jakość. Tu dochodzimy do drugiej ścieżki jego historii - motorsportu.

Zdjęcie: mat. prasowe


Citroeny przed nastaniem ery VW Polo WRC kosiły w rajdach co tylko chciały. Zdominowały bezlitośnie WRC i przez prawie dekadę łoiły konkurencję z ogromną przewagą. Dziwiło mnie, że citroen nie robi nic z tym sportowym dorobkiem, bo poza fajnym Saxo VTS (które czerpało z dawniejszych doświadczeń Francuzów w motorsporcie) nic z tej dominacji nie przekładało się na konstrukcje drogowe. Citroen od lat raczył nas nudnymi Picasso czy bulwiastymi C5 (C6 były super, ale ze sportem miały tyle wspólnego co taczka) i w jego gamie mocno wiało nudą, aż w końcu pojawił się DS3. Lekkie nadwozie, krótki rozstaw osi i mocne silniki. Do tego sztywne zawieszenie, niezłe hamulce i przystępna cena. Zmieszajmy to jeszcze ze wspomnianym już rajdowym rodowodem (de facto na jego bazie powstaje kilka rodzajów znakomitych aut rajdowych i rallycross'owych), a wyjdzie nam przepis na uwalnianie emocji. Ale czy na pewno jest to takie proste?

Zdjęcie: mat. prasowe


Na pewno!!! DS3 w pakiecie Sport Chic ma pod maską doładowany motor 1,6 o mocy 156 KM i momencie obrotowym równym 240 Nm, co spokojnie powinno wystarczyć do dynamicznego poruszania się. W praktyce jednak odczucia z jazdy są takie jakby miał co najmniej kilkanaście koni więcej. Silnik mruczy basowo (choć nie uciążliwie), a leniwie rizwijana z początku moc spada na kierowcę lawinowo po przekroczeniu 3,5 tys. obrotów na minutę i nie opuszcza go aż do redline'u. Zmiana biegów jest precyzyjna, a skok lewarka przyjemnie krótki. Przyspieszenie do pierwszej setki trwa około 7 sekund (sądzę, że w rzeczywistości trwa to krócej niż katalogowe 7,3 sekundy, choć niestety nie robiliśmy pomiarow). Pary zaczyna brakować dopiero powyżej 140 km/h, więc tak naprawdę mamy moc przy każdej użytecznej (i legalnej w Polsce) prędkości. To jednak nie jest typ autostradowego pożeracza kilometrów - DS3 zdecydowanie najlepiej czuje się na bocznych drogach, w królestwie krótkich przyspieszeń, ostrych dohamowań i różnorodnych zakrętów. Tu wychodzi prawdziwe rajdowe świadectwo tego auta, właśnie w takich warunkach najlepiej czuć precyzję sztywnego zawieszenia, ostrość hamulców i komunikatywność układu kierowniczego. Wyższe osoby mogą co prawda narzekać na zbyt wysoką pozycję za kierownicą, ale można się do niej na szczęście przyzwyczaić, a ta drobna wada jest w pełni rekompensowana ogromem frajdy jaką sprawia prowadzenie DS3.

Zdjęcie: mat. prasowe


Podsumowując, Citroen stworzył naprawdę fajne, nietuzinkowe i zadziorne autko w rozsądnej cenie, a w dodatku praktycznie pozbawione poważnych wad. Pytanie zatem brzmi: czy w pełni zunifikowany z marką DS model po faceliftingu może być jeszcze lepszy? Bardzo chętnie to sprawdzimy.

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie