Test Mercedes C200: elegancja przez duże „E”

Stylistycznie nowa klasa C to majstersztyk. Czy inne jej parametry dorównują wyglądowi?
Test Mercedes C200: elegancja przez duże „E”
25.10.2015
Michał Trocki

Był taki moment, kilkanaście lat temu, gdy patrząc na nowe modele Mercedesa zastanawiałem się czy osoba, która je projektuje kiedykolwiek zajmowała się designem. Ba, miałem nawet wrażenie, że nie projektuje ich nikt a są po prostu składane z przypadkowo dobranych części. Na szczęście w dziale projektowym Mercedesa nastąpiły zmiany i teraz każdy kolejny model wygląda już jak na ta markę przystało. Może klasie E brakuje ciut finezji, jednak C to elegancja w najczystszej postaci.


Patrząc na C klasę z boku w oczy rzuca się długa maska, dzięki której sylwetka nabiera sportowego charakteru. Szczególnie, że bagażnik wystaje z całej bryły tylko odrobinę dzięki czemu mamy wrażenie, że patrzymy na coupe. Testowany egzemplarz wyposażony był dodatkowo w pakiet stylistyczny AMG dzięki któremu, oraz biało-perłowemu lakierowi, przyciągał spojrzenia sporej grupy innych uczestników ruchu drogowego.

 


Gdy już napatrzymy się na zaparkowany samochód czas wejść do środka. Tutaj również styliści Mercedesa wykonali kawał dobrej roboty. Czarne skóry, matowe aluminium i błyszczące, czarne akcenty sprawiają, że wnętrze to przykład klasycznej elegancji. Tutaj nic nie krzyczy „jestem drogie”, „jestem luksusowe”. We wnętrzu klasy C brak przepychu choć nie mamy wątpliwości, że każdy fragment kabiny został wykonany z materiałów najwyższej jakości. Zadziorności dodaje-wchodząca w skład pakietu AMG- sportowa kierownica. Jedyna rzecz, do której nie mogę się przekonać w żadnym Mercedesie to komputer pokładowy. Poruszanie się po nim jest skomplikowane, a firma ze Stuttgartu powinna podejrzeć konkurentów z BMW czy Audi.

 



184 KM, które chowały się pod maską C200, pozwalały rozpędzić testowane auto do 100 km/h w 7,3 sekundy. Spora w tym zasługa skrzyni 7G-TRONIC, która biegi zmienia niezwykle szybko i dokładnie wtedy kiedy tego oczekujemy. Czasami, szczególnie podczas dynamicznej jazdy, przy zmianie biegu czuć szarpnięcie. Ktoś powie, że skrzynia wymaga dopracowania. Ja wierzę, że to sportowy akcent. Szczególnie, że szarpanie wzmaga się gdy przy pomocy przycisku AGILITY zmienimy tryb z komfortowego (kiedy to zawieszenie jest miękkie) na sportowy. Wtedy to pedał gazu reaguje o wiele szybciej, a amortyzatory znacznie się utwardzają i auto pokazuje inne, bardziej zadziorne oblicze.


Co ciekawe-zmiana ta-nieznacznie tylko przekłada się na zużycie paliwa. Klasa C zadowala się 10 litrami benzyny na 100 kilometrów nawet gdy całkiem sprawnie chcemy przemieścić się z punktu A do B.

 


Na kilka słów zasługują też przednie reflektory. Wykonane w technologii LED doskonale oświetlają przestrzeń przed autem. W wersji adaptacyjnej (za dopłatą) świecą dokładnie tam gdzie powinny. Czyli na prostej drodze w lesie oświetlają pobocze, podczas jazdy na zakręcie świecą w bok, a nie na wprost. Ciekawą opcją są automatyczne światła drogowe. Samochód sam wykrywa czy przed nami lub z przeciwka jedzie inny pojazd i w zależności od tego sam włącza lub wyłącza „długie”. Rewelacja.


Aby stać się właścicielem Mercedesa C200 musimy wyjąć z portfela około 200.000 złotych. Ta kwota wzrośnie o kilkadziesiąt tysięcy gdy zaszalejemy z dodatkami. W zamian otrzymamy eleganckie auto (bijące na głowę Audi A4) nieznacznie tylko gorzej prowadzące się niż BMW 3.

Polecane wideo

Test: Mercedes C 200 t
Test: Mercedes C 200 t - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5
Polecane dla Ciebie