Piszą i mówią, że zła karma zawsze wraca. I tym razem rzeczywiście wróciła. Podczas niedawnego pogrzebu Fidela (odbył się dokładnie przed tygodniem, poprzedzony procesją z prochami przez cały kraj) do przewiezienia trumny z ciałem kubańskiego dyktatora posłużył terenowy UAZ. Wszystko fajnie, ale motoryzacja na Kubie jest jaka jest – przeciążone i starej daty pojazdy odmawiają posłuszeństwa. Odmówił też posłuszeństwa funeralny "rosyjski dżip" Fidela. Pojazd z trumną trzeba było popchnąć. Niektórzy napiszą "chichot historii". I będą mieli rację.