Lubię czasem przeglądać kalendarz, bo wtedy człowiek uświadamia sobie upływ czasu. Dokładnie 23 października 1989 roku pilot Heinz-Dieter Kalbach posadził swój samolot na polowym lądowisku pod miejscowością Stolln. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze lądował wielkim Ił-em 62 – potężnym "pasażerem" w barwach Interflugu, który nie był dostosowany do podchodzenia w takich miejscach (groziło to gigantycznym dzwonem-katastrofą). Po drugie – weźcie pod uwagę datę. Lądowanie nastąpiło 23 października, a więc na dwa tygodnie przed upadkiem Muru Berlińskiego. NRD, czyli socjalistyczne Niemcy były już w totalnej rozsypce, a więc niebezpieczny wyczyn był totalnie na plaster. Nikomu ani niczego w ten sposób nie wykazano. Obejrzyjcie najpierw dwa filmiki, które dokumentują to arcytrudne lądowanie.
A później sięgnijcie po nieco nostalgiczne lecz z dzisiejszej perspektywy zabawne zdjęcia ilustrujące codzienność motoryzacji DDR, czyli Deutsche Demokratischen Republik (NRD po niemiecku, po polsku Niemiecka Republika Demokratyczna). Ależ tam musieli trzymać za pysk! Jeszcze lepiej niż w PRL. I też było szaro i nędznie, co dobrze widać na zdjęciach.