Mam pewną słabość do Syrenek, bo kojarzą mi się z dawnymi latami. Słabość, ale też wiem – choć pewnie teraz z kimś ostro zadrę – o ich toporności, źle wchodzących biegach, hałasie, spalinach przedostających się do kabiny. Trochę "Skarpetami" jeździłem i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że ludzie tak je kochają. Rozumiem pociąg do archaicznej sylwetki i słabość z powodu skojarzeń z przeszłością, ale obiektywnie to te nasze peerelowskie "legendy" to jednak jakieś takie mizerne. Pomijając słabość to ja Syreny raczej nie kupię (czego nie można powiedzieć np. o Wartburgu), ale nie to jest istotą tego wpisu.
Syrena Hot Rod a nie HOD ROD
Całe życie powtarzam i widać nie wystarczy. Nie piszemy HOD ROD, ale HOT ROD. Dokładnie tak samo jak w przypadku "gorących psów", czyli HOT DOGÓW. Nie ma czegoś takiego jak hod dog i – per analogia – hod roda. Dlatego ktoś, kto napisał ogłoszenie o sprzedaży Syreny powinien to poprawić.
Z obowiązku napiszę, że to przeróbka totalna. W opisie ogłoszenia można wyczytać: – Mam na sprzedaż fajny projekt do dokończenia, silnik fiat 1600 16v, napęd przód, skrzynia 5 biegowa. Sprawny, jeżdżący, hamulce sprawne, do ukończenia instalacja elektryczna i wnętrze kabiny. Dokumenty do rejestracji - umowa komplet, dowód rejestracyjny, auto do rejestracji. Kto wchodzi? Pomysł na stworzenie hot roda na bazie Skarpety może być całkiem, całkiem.
Cena nie jest najgorsza, projekt dość zaawansowany. Najpierw jednak trzeba będzie oderwać te nieszczęsne błotniki z tyłu, bo wyglądają źle, po prostu.