Ojcem owego mariażu był Jack Heuer, a inspiracją do powstania jednego z najbardziej kultowych zegarków „motoryzacyjnych” rozgrywany w pierwszej połowie lat 50. ubiegłego stulecia w Meksyku wyścig-długodystansowy maraton drogowy Carrera Panamericana.
Mister Jack Heuer. To jemu zawdzięczamy "motoryzacyjne" TAG Heuery.
Chronograf „Carrera” zadebiutował w roku 1963, a jego przejrzysty design, wzorowany na kokpicie samochodu wyścigowego, wytyczył nowy standard projektowania zegarków sportowych. Przez 50 lat zegarki Carrera ewoluowały nieustannie, choć clou po dziś dzień pozostaje nie zmienione - czy to w wersji oryginalnej, czy tych bardziej współczesnych, z manufakturowym kalibrem wewnątrz stalowej koperty, Carrera to ikona mechanicznych chronografów czyli zegarków naręcznych ze stoperem. Najnowsze wcielenia legendy to już - niczym nowe auta topowych marek - w pełni manufakturowa konstrukcja, z silnikiem powstającym ekskluzywnie w warsztatach marki w La Chaux-de-Fonds.
Kaliber 1887. Zdjęcie: J.F.Szymaniak
Gdyby chcieć wskazać najważniejsze modele w przebogatym portfolio Carrery, z pewnością wspomnieć należy od premierowych modelach o dużej wartości kolekcjonerskiej, współczesnych wersjach na kalibrze 1887, awangardowych odmianach w tytanie i karbonie czy też limitowanej edycji „Calibre 17 Jack Heuer 80th Birthday”, którą w TAG przed dwoma laty przygotowano dla mentora na jego okrągłe, 80. urodziny. Choć dzisiaj Jack Heuer jest już na zasłużonej emeryturze, jego dziecko (a w zasadzie dzieci - zegarki naręczne) nadal święci triumfy. Projekt, który 50 lat temu powstał z potrzeby chwili, na stałe wpisał się w kanony mechanicznego zegarmistrzostwa. Zupełnie jak Mercedes-Benz SL300 „Gullwing” czy Jaguar E-Type w karty historii motoryzacji. Niektóre rzeczy po prostu nigdy się nie starzeją.